🎊 Kolonie W Xix Wieku Mapa

Ta mapa przedstawia Imperium Portugalskie w 1573 roku, odkrycia i pierwsze kolonizacje, a mianowicie kilka odkryć, które zostały dokonane w 1500 roku, odkrycia, które dały początek prowincjom, które należały do Królestwa Portugalii do końca XVI wieku, a niektóre trwały do połowy XVII wieku, a inne, które znamy dzisiaj, które Dominacja Europejczyków w XIX w. Liczebność rdzennej ludności Ameryki, nazywanej przez Europejczyków Indianami, zmniejszyła się wielokrotnie, nie tylko w wyniku rzezi, lecz także z powodu braku odporności na nieznane im dotąd choroby zakaźne, które pojawiły się w Nowym Świecie wraz z Europejczykami. Do amerykańskich Rozwój miasta miała przyspieszyć budowa linii kolejowych, które zbudowano w latach 40-tych XIX wieku. W 1844 roku po nieprzedłużeniu bardzo korzystnego traktatu handlowego z Królestwem, które stanowił chłonny rynek zbytu, miasto zostało zmuszone do zawarcia kontaktów handlowych ze słabo chłonnym i dość zacofanym rynkiem galicyjskim. Procesy kolonizacyjne na ziemiach polskich. W XII wieku istniała duża różnica między zaludnieniem wschodniej i zachodniej Europy. Na zachodzie liczba ludności wzrastała szybciej niż na wschodzie, a terenów pod zasiedlenie było mniej. Przeciętną gęstość zaludnienia w monarchii Piastów na początku XII wieku szacuje się na 5 do 6 Wiek XIX był wiekiem wielkich przemian społecznych i politycznych, które odciskając swoje piętno przez długi czas wpływał na kształt świata XX-wiecznego. Niewolnictwo i kolonie zrodzone w XIX wieku trwały jeszcze długo, aż do późnych lat w wieku XX. Zresztą ich piętno odczuwa się do dziś. Dotychczasowi właściciele sprzedali dobra gołuchowskie a wraz z nimi zamek, który przez ponad 150 lat był opuszczony, kolejni właściciele - m.in. Słuszkowie, Swinarscy, Chlebowscy, Suchorzewscy - mieszkali poza Gołuchowem. Brak opieki doprowadził do tego, że w połowie XIX wieku, w miejscu wspaniałej niegdyś budowli, pozostała ruina. W koloniach obowiązywało prawo brytyjskie oraz wszelkie uchwały parlamentarne. Przedstawicielem monarchy brytyjskiego zazwyczaj był gubernator mianowany przez rząd w Londynie. Z czasem, w niektórych koloniach utworzono lokalny rząd. Wśród kolonii brytyjskich wyróżnia się trzy rodzaje: Kolonie nadawane konkretnym osobom; XVI-XVII wiek. Szkoła podstawowa. answer. rozwiązane. 12 Kolonizacja w XIX wieku zeszyt ćwiczeń kl. 7. ćwiczenie 1 i 2 strona 31/32. Rozwiąż krzyżówkę. Poziomo; 4. Armia brytyjska zakończyła ich podbój w drugiej połowie XIX w. Ugruntowany układ mocarstw europejskich w drugiej połowie XIX wieku spowodował, że zaczęto poszukiwać nowych stref wpływów krajów europejskich poza kontynentem. Poszukiwano złóż, surowców naturalnych oraz rynków zbytu dla towarów. Często kolonie stawały się bazami wojskowymi i były istotne ze względów strategicznych. pvGoV. Autor: Tomasz BrodzkiTagi: Ciekawostki i rocznice, Historia państwa i prawa, XVI-XVII wiek, Ameryka PółnocnaOpublikowany: 2018-06-25 13:22Licencja: wolna licencjaPowszechnie wiadomo, że Stany Zjednoczone powstały jako federacja, w której skład wchodziły byłe kolonie angielskie. Przybysze z Wysp Brytyjskich nie byli jednak pierwszymi Europejczykami, którzy w czasach nowożytnych kolonizowali wschodnie wybrzeże Ameryki Północnej. Nowy Jork na przykład, dziś jedno z najważniejszych miast świata, założony został przez Holendrów pod nazwą Nowy – zobacz też: Czy Wielka Brytania utraciła kolonie w Ameryce na skutek… wygranej wojny siedmioletniej?Amerykę Północną odkryli dla Europy już wikingowie w początkach II tysiąclecia, jednakże o ich wyczynach szybko zapomniano. Ponownie jej brzegi dostrzegł w roku 1497 Włoch służący dla Anglii, Giovanni Caboto (John Cabot). Od tego czasu wiele europejskich wypraw docierało do tego kontynentu. Część z tych ludzi poszukiwała legendarnego przejścia północno-zachodniego na Pacyfik w kierunku Indii i Chin (co udało się dopiero w XIX wieku), inni – zwłaszcza w następnym stuleciu – szukali miejsca do osiedlenia się. Powody były proste – żądza sławy, bogactw, przygód, ucieczka przed aparatem państwowym, poszukiwanie nowych obszarów eksploatacji gospodarczej, naturalny skutek ekspansji licząc Hiszpanów w Meksyku i na Florydzie oraz odgrywających mniejszą rolę Duńczyków czy Szwedów, na pierwszy plan wysunęli się tutaj w swoich dążeniach do podporządkowania sobie Nowego Świata Anglicy (zwłaszcza od czasów Francisa Drake'a i Waltera Raleigha), Holendrzy oraz Francuzi. Mowa tu głównie o dobrze rozwijających się ekonomicznie państwach Europy Północnej i Zachodniej, warto jednak zwrócić uwagę przede wszystkim na Anglików, jako najbardziej przedsiębiorczych. Nova Virginiae Tabula , mapa Wirginii i Zatoki Chesapeake (aut. Henricus Hondius, 1630, domena publiczna). Anglicy pojawili się w Ameryce Północnej już na początku XVI wieku, jednakże pierwsze próby osiedlenia się na jej obszarze (zarówno te z roku 1524, jak i późniejsze, z roku 1585 i następnych), spełzły na niczym. Dopiero w 1607 roku udało im się założyć pierwszą kolonię, która miała przetrwać. Było to Jamestown (nazwane na cześć króla Jakuba I Stuarta) nad Zatoką Chesapeake. Była to osada handlowa założona przez Kompanię Wirginii i służyć miała pomnażaniu jej bogactw. Tymczasem koloniści nie potrafili zgromadzić odpowiednich zapasów żywności, a jej produkcja była niewystarczająca, w związku z tym trzeba było zaopatrywać się w nią u lokalnych Indian. W dodatku położenie – pośrodku bagien – sprzyjało rozwojowi epidemii, zwłaszcza malarii. Większość osadników zmarła w wyniku głodu i przywódca kolonii, kapitan Smith, musiał ponadto mierzyć się z także i wrogimi Indianami. Zagrożenie z ich strony było poważne (22 marca 1622 roku wymordowali oni 1/3 kolonistów, 1200 osób), jednakże gdy król posłał osadnikom zapasy nowoczesnej broni, sytuacja uległa odmianie. Do 1644 roku uporano się z tymi nic nie zapowiadało sukcesu gospodarczego osady, jednak wkrótce w Jamestown rozpoczęto uprawę tytoniu na masową skalę, a kolonię uratowano dzięki wsparciu Londynu. Ważne było także rozwinięcie różnych typów upraw (stosowanie monokultury groziło wystąpieniem poważnego kryzysu). W roku 1624 Kompania upadła z przyczyn finansowych, a jej terytoria stały się własnością Korony. Kolonie rozwijały się odtąd pomyślnie, bogacąc się na tytoniowym handlu. Przybywający ludzie otrzymywali 50 akrów gruntu dla siebie i kolejne 50 za każdą osobę przywiezioną do tej części Ameryki, a ziemię mieli posiadać już na stałe. Prawa uchwalone dla Wirginii rozprzestrzeniły się do innych kolonii. W roku 1640 Jamestown i okolicę zamieszkiwało już 10 tysięcy z odłamów angielskiego protestantyzmu byli purytanie (dziś kojarzeni z głęboką niechęcią do ludzi, powiedzielibyśmy, „cieszących się życiem“), bardzo niechętni wobec Kościoła anglikańskiego, a w związku z tym silnie zwalczani. Wywodzili się przede wszystkim z niższych warstw społecznych (niższego mieszczaństwa), nie mieli więc możliwości wybicia się na szczyt w arystokratycznej monarchii Jakuba I. Często jedynie przywódcy byli wykształceni. Ludzie ci, gorliwi w pracy, żądni reformy Kościoła, bardzo radykalni na tym gruncie. Ich problemy miały charakter głównie polityczny i społeczny (wrogość wobec innych ruchów).W roku 1620 do wybrzeży Nowej Anglii dobił sławny statek Mayflower, na którym do Ameryki Północnej przybyli właśnie purytanie uciekający przed prześladowaniami ze strony królewskiej. Założyli oni osadę Plymouth, najczęściej kojarzącą się z początkami Stanów Zjednoczonych. W regionie tym rozwinęły się ponadto sławne później Salem, Boston czy Cambridge, gdzie założono w 1636 roku pierwszy w Ameryce uniwersytet (Harvarda). Zajmowano się rolnictwem, łowieniem ryb, pozyskiwaniem dóbr lasu i ich eksportem. W sferze społecznej purytanie utworzyli nową organizację struktur religijnych (z Kościoła wygnał ich biskup Laud) i rozwijali działalność kulturalną (szkolnictwo). Mayflower w Zatoce Plymouth , obraz Williama Halsalla (1882, domena publiczna). Purytanie byli ludźmi, których wytrwałość, etos pracy i siła przekonań mocno przesiąkniętych religią wydatnie wpłynęły na kształtowanie się ducha społeczności za oceanem. Istotny wówczas był kryzys gospodarczy (stagnacja na rynku handlu suknem), który pchał ludzi do szukania lepszych sposobów utrzymania. Kolonie na tym obszarze działały pod zwierzchnictwem Kompanii Zatoki Massachusetts, która, założona w 1629 roku, sprzyjała purytanom i ich planom. Stworzyła ona zgromadzenie lokalne – zaczątek amerykańskiego wymienionych osad istniały także inne, powyższe jednak odegrały w kolonizacji Ameryki Północnej wiodącą rolę. Południowa granica posiadłości angielskich była granicą Karoliny Południowej, a w XVIII wieku Georgii. Wypada teraz krótko przedstawić książkę: „Polacy na krańcach świata: XIX wiek”Mateusz Będkowski„Polacy na krańcach świata: XIX wiek”39,9 złWydawca: PROMOHISTORIA [ i Wydawnictwo CMKsiążka dostępna także jako e-book w 3 częściach: Część 1, Część 2, Część 3Polska w Brazylii? XIX-wieczne pomysły na nową ojczyznę Portret Karola II Stuarta (aut. Peter Lely, ok. 1675, domena publiczna), Holendrzy zajmowali przede wszystkim ziemie nad rzeką Hudson. W roku 1624 powstał tam osada, będąca początkowo lokalnym centrum handlu futrami. Swoją nazwę – Nowy Amsterdam – otrzymała w dwa lata później, a prawa miejskie przyznano jej w 1653 roku. Niderlandczycy opanowali ponadto ziemie Nowej Szwecji (obecny stan Delaware). Zajmowali się głównie handlem futrami, przywozili także niewolników z Czarnej Afryki i sprzedawali ich na wschodnim wybrzeżu Ameryk oraz na Karaibach. Po wojnach angielsko-holenderskich zostali administracyjnie wyparci z Ameryki Północnej, jednakże wielu osadników ze Zjednoczonych Prowincji nadal osiedlało się w Nowym Świecie, współtworząc jego tkankę etniczną i przynosząc doń kulturę protestancką. W tym aspekcie odegrali oni wielką rolę w kolonizacji Anglików i Holendrów, w Ameryce Północnej pojawili się także Francuzi. W roku 1608 założony został Quebec na obszarze obecnej Kanady, nieco później (w 1642 r.) Montreal. Jak widać, zdominowali przede wszystkim obszar wokół Zatoki Hudsona i nad Rzeką św. Wawrzyńca. Dopiero w roku 1699 skolonizowali oni obszar w okolicach delty Missisipi i na cześć króla Ludwika XIV nazwali go Luizjaną (obawiali się zresztą, że mogą go zająć Anglicy). Ekonomiczną przyczynę podbojów francuskich stanowiła chęć opanowania handlu futrami amerykańskich zwierząt występujących zwłaszcza w Kanadzie oraz w delcie Missisipi. Ważny był także rozwój rolnictwa. Istotne problemy, z jakimi się borykali, to przede wszystkim zagrożenie ze strony Indian (choć ci przede wszystkim walczyli między sobą) oraz zagrożenie wojną z coraz silniejszą na morzu Anglią (potęga Francji opierała się głównie na jej zasobach i posiadłościach w Europie).Stosunki osadników wszystkich europejskich nacji z miejscową ludnością układały się źle i już na początku XVII wieku doszło do starć zbrojnych, w wyniku których Indianie ponieśli szereg porażek. Wymienić tu należy przede wszystkim wspomniane już walki w Wirginii, tzw. wojnę króla Filipa z lat 1675-1676 toczoną w Nowej Anglii, czy konflikty francusko-indiańskie we współczesnej Kanadzie. Główne przyczyny klęsk stanowiły słabość militarna tubylców (brak broni palnej), nieznane wcześniej na kontynencie choroby dziesiątkujące autochtoniczną ludność (np. ospa, alkoholizm), determinacja agresorów. Rozpoczął się powolny, długotrwały proces wypierania rdzennej ludności amerykańskiej z zajmowanych przez nią ziem. Koloniści byli bowiem żądni ziemi i surowców, a te mogli uzyskać – jak zawsze w przypadku prowadzenia polityki mocarstwowej – wyłącznie przy użyciu XVII, podobnie jak poprzedni, obfitował w wojny mocarstw europejskich o terytoria położone poza obrębem Starego Świata. Konflikty stały się okazją do podkreślenia przewagi, o której świadczyły np. liczba i wielkość posiadłości zamorskich czy możliwość zapewnienia bezpieczeństwa swoim statkom. Kolonie często przechodziły z rąk do rąk, taki był los nie tylko Nowego Amsterdamu (Jorku), lecz także np. Quebecu, który zmieniał przynależność z francuskiej na angielską i z powrotem. Jeśli chodzi o szersze plany strategiczne, to Anglicy koncentrowali się np. na umacnianiu swojej władzy nad wschodnim wybrzeżem kontynentu. W owym okresie Hiszpania silnie podupadła gospodarczo i jej znaczenie malało, podobnie jak mało ludnej Portugalii. Wyspiarzom ubyło dwóch groźnych przeciwników, minęło jednak wiele czasu, nim ostatecznie zażegnano groźbę sojuszu Francji z Hiszpanią (dopiero za czasów Napoleona).Zaciekłe walki toczyły się między innymi o panowanie nad wyspami karaibskimi, a postępowanie kolonistów względem miejscowych oraz Afrykanów – których przywozili tam kupcy holenderscy, a potem i angielscy – cechowało się wielką bezwzględnością (wytępiono szereg szczepów tubylczych). Dotyczy to np. kojarzącego się dziś wyraźnie z egzotyką Barbadosu. Nas jednak najbardziej interesować będą konflikty pomiędzy dwoma europejskimi potęgami mieszczańskimi. Tzw. Plan z Castello , najstarsze znane przedstawienie Nowego Amsterdamu z ok. 1660 r. (domena publiczna). W drugiej połowie tego stulecia doszło do czterech wojen angielsko-holenderskich i szeregu pomniejszych starć. W wyniku działań poprzedzających drugą z tych wojen, ziemie dotąd znane jako Nowe Niderlandy stały się prowincją pod rządami Stuartów. Król Karol II przekazał przejęte ziemie swojemu bratu, księciu Yorku, Jakubowi II, który zmienił nazwę Nowego Amsterdamu na kojarzącą się z jego tytułem w Anglii. W ten sposób Anglicy wyparli jednego z głównych rywali z ich rządami Nowy Jork stał się stolicą kolonii pod tą samą nazwą (w roku 1666 wydzielono z niego New Jersey). Początkowo miasto zdominowane było przez Niderlandczyków, których prawa utrzymano w mocy. Po zakończeniu wojen holenderskich osadę szybko rozbudowywano: powstały liczne magazyny, urządzenia portowe i budynki publiczne. Pełniła ona wieloraką rolę: stabilizowała ona władzę Anglików w środkowej części wybrzeża, przyciągała licznych osadników (w tym Holendrów, Flamandów, Niemców o różnych zapatrywaniach światopoglądowych), a wskutek ich zróżnicowania tworzyło się odrębne się też odrębna kultura, której twórcy koncentrowali się na handlu i produkcji rolniczej. Rozwijało się prawodawstwo oraz hierarchia społeczna, a także stosunki religijne. W roku 1700 Nowy Jork liczył około 5 tysięcy mieszkańców. Wielka kariera wielkiego miasta dopiero miała się Hugh , Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki, Wydawnictwo Ossolineum, Wrocław Maldwyn A. , Historia USA, Wydawnictwo Marabut, Gdańsk Michał J. , Narodziny narodu. Historia Stanów Zjednoczonych do 1861 roku, Oficyna Wydawnicza Interim, Warszawa 1991. Redakcja: Paweł Czechowski Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis! Kolonie były jedną z najpopularniejszych form wypoczynku dzieci i młodzieży. Zwłaszcza w czasach PRL-u. Trudno było wtedy znaleźć dziecko, które choć raz nie było na i półkolonie W okresie międzywojennym na koloniach wypoczywało po 300 – 400 tysięcy dzieci. Organizowały je głównie różne stowarzyszenia. Nie tylko kolonie, ale też półkolonie. Na przykład w połowie lat trzydziestych minionego wieku między innymi wydział szkolnictwa i zarządu miejskiego w Łodzi przygotował półkolonie dla 4 tysięcy dzieci. Na taki rodzaj wypoczynku kwalifikował lekarz, którzy musiał stwierdzić, że dziecko wymaga staranniejszego odżywiania, odpowiedniej opieki i letniego wypoczynku. Zwykle więc na taki przydział mogli liczyć najmłodsi z ubogim rodzin. Ten wypoczynek finansowała w dużej mierze Ubezpieczalnia, czyli odpowiednik NFZ. - Wzorem lat ubiegłych terenem wypoczynku dziatwy będzie park 3 Maja – wyjaśniano. - Jest położony blisko centrum, i posiada odpowiednią też minusy tej lokalizacji. - Wieją tam wiatry z zachodu na wschód – podkreślano. - Trafiają więc do tego parku wszystkie dymy fabryczne i wielkomiejskie wyziewy. Poza tym bliskość linii kolejowej sprawia, że dym z lokomotyw i kurz również nie przyczyniają się do oczyszczenia powietrza w jednak, że mogą to być jedne z ostatnich, miejskich półkolonii organizowanych w parku 3 Maja. Zostaną przeniesione do parku im, Piłsudskiego, czyli na obecne Zdrowie, gdy tylko zostanie oddany do po zakończeniu niemieckiej okupacji dzieci z Łodzi znów zaczęły jeździć na kolonie Łódź to miasto o bardzo niezdrowym klimacie – zauważano. - Wprost miasto gruźliczych i rachitycznych dzieci. Ale kilka lub kilkanaście kilometrów od swoich granic posiada bardzo zdrowe miejscowości letniskowe. Kilometrami ciągną suche, szpilkowe lasy, przepełnione zdrowym powietrzem, leczą i wzmacniają chorowite płuca nie zapomniano podkreślić, że przed wojną jeździli tam tylko bogaci łodzianie. Biedne dzieci z Bałut lato spędzały bawiąc się przy ulicznych rynsztokach lub w kamiennych podwórkach. - Łódzcy bogacze na letnie wywczasy wybrali co piękniejsze letniska – zauważał „Dziennik Łódzki” z 1946 Pobudowali tam wille, otoczyli je ogrodami. Kupili sobie monopol na słońce powietrze i zdrowie!Wiśniowa GóraJedną z takich miejscowości była podłódzka Wiśniowa Góra. Tam kolonie dla dzieci swych pracowników urządziła zaraz po wojnie fabryka Scheiblera i Grohmana, która niedługo potem została zakładami im. Obrońców Pokoju. Z dumą zapowiadano, że w ośrodku kolonijnym w Wiśniowej Górze przez lipiec i sierpień wypoczywać będzie pół tysiąca dziewcząt i chłopców. To bardzo ważna rzecz, bo 80 procent dzieci naszych pracowników jest zagrożona gruźlicą! - zapowiadali przedstawiciele łódzkiej w Wiśniowej Górze składał się 42 domów. Od razu zaznaczano, że znajdowały się w fatalnym stanie i trzeba było je wyremontować. Zrobiono to staraniem załogi. I już w czerwcu pierwsze dzieci mogły wyjechać do Wiśniowej Dzieci rzeczywiście mają wszystko, o czym świadczą zaopatrzone piwnice – zauważał „Dziennik Łódzki”- Dzienne wyżywienie dziecka składa się z pięciu posiłków, bardzo obfitych. Codziennie na obiad jest mięso, a na podwieczorek często wędlina. Dzieciom nie brakuje też owoców. Kolonijna kuchnia dostaje codziennie pełny udój od dwóch krów będących własnością fabryki. Dzieci jedzą tyle ile chcą. Kuchnia wydaje bardzo wiele „dokładek”. Pełen koszt kolonii ponosi na koloniach w Wiśniowej Górze mieszkały w słonecznych pokojach. Zaznaczano, że każde miało własne, nowe łóżko z czystą pościelą. Nie brakowało wychowawczyń. A kontrolę nad koloniami sprawowało kilka matek, które zamieszkały w kolonie do KolumnyZaraz po wojnie dzieci wyjeżdżały też na zakładowe kolonie do Kolumny, Tuszyn – Lasu czy Przygłowa. Na przykład rodzice kolonistów, którzy wypoczywali w Kolumnie wystosowali skargę do ministerstwa oświaty. Skarżyli się, że ich dzieci chodzą głodne...Reporter „Dziennika Łódzkiego” pojechał na miejsce, by sprawdzić jak wygląda sprawa. Stwierdził, że jedzenia nie brakuje, a dzieci są zadowolone. - Na porannym apelu melduje się 320 dzieciaków, po jego zakończeniu idą na śniadanie – opisywał kolonijny dzień. - Na stołach piętrzą się góry kanapek. Dusza się raduje, gdy widzi się, że „szkraby” pałaszują ogromne ilości w życiu wywiadu udzielił 11-letni Kazio. Cieszył się, że śpi w namiocie ze starszymi. Martwi go tylko, że niedługo musi wracać do domu...Dziennikarz zauważył też, że mali koloniści przybyli na wadze. Średnio o trzy kilo..Bezcenne wspomnieniaJeszcze dziś niektórym z pokolenia dzisiejszych czterdziestolatków czy pięćdziesięciolatków kręci się łza w oku, gdy przypomną sobie kolonijne nocne podchody, mecze piłkarskie, dyskoteki, zabawy przy ognisku, kolonijne piosenki, a nawet kontrole czystości przeprowadzane przez panie pielęgniarki...No i przyjaźnie, które czasem zostały na całe Marzena Mrowińska, nauczycielka z Łodzi przez całą podstawówkę, co roku jeździła na kolonie. Była w drugiej czy trzeciej klasie, gdy pojechała na kolonie pocztowców do Grotnik. - Jeszcze dziś pamiętam te nocne alarmy! - wspomina Marzena. - Nie wiem czy miały być atrakcją dla kolonistów czy też trzeba było je robić, by ćwiczyć zachowanie dzieci W środku nocy, a tak naprawdę gdzieś koło rozlegał się dzwonek. Wszyscy wychodzili na dwór, a potem szliśmy do lasu. Tam śpiewaliśmy piosenki, trochę się bawiliśmy i wracaliśmy do ośrodka. Na początku byliśmy przerażeni, ale z każdą minutą ten alarm coraz bardziej się nam podobał...Potem dopytywaliśmy się kiedy będzie następnyMarzena zapamiętała również kolonijne konkursy czystości. Na korytarzu wisiał plakat na którym zapisywano punkty, które każdego dnia otrzymywała każda sala, Rano po salach chodziła komisja pod przewodnictwem pani pielęgniarki – opowiada Marzena. - Sprawdzali czy łóżka są dobrze pościelone, czy na prześcieradłach nie ma piasku, czy jest porządek w szafach. Gdy coś z łóżkiem było nie tak to robiło się „pilota””, czyli wywracało materac, pościel...Wojciech Przybyłowicz, łódzki ekonomista, w połowie lat siedemdziesiątych pojechał na kolonie do Inowłodza koła Spały. Kolonie organizował Inspektorat Oświaty i Wychowania z Mieszkaliśmy wtedy w szkole w Inowłodzu – wspomina Wojtek. - W dużych, lekcyjnych salach w których rozłożono łóżka. Nie zapomnę nocnych pochodów. Może byłyby jednymi z wielu, które w swym życiu przeżyłem, ale wtedy już po zmroku przechodziliśmy przez miejscowy cmentarz. Nawet, gdy byłem chłopakiem, nie należałem do strachliwych, ale wtedy gdy przechodziliśmy koło tych grobów to ciarki przechodziły mi po plecach...A wiadomo, że jeszcze między sobą się „podkręcaliśmy”...Zapamiętałem też długie wędrówki do Anielina, gdzie miał znajdować się grób majora „Hubala”. Te kolonie Wojtek zapamięta jeszcze z jednego powodu. Złamał rękę. Poszli się kąpać grupą. On postanowił pokazać chłopakom jak skacze się do wody...Do domu wrócił więc z gipsem... W tym Inowłodzu zresztą sporo się działo! - wspomina. - Razem ze mną spało takich trzech chłopaków. Zbyszek był w moim wieku, miał 11 lat i mieszkał na łódzkim Grembachu. Paweł i Jacek byli od nas z dwa – trzy lata starsi. Kiedyś zaczęli mnie namawiać, by poszedł z nimi do sklepu. Taki mały, wiejski sklepik znajdował się koło szkoły w Inowłodzu. Kazali mi stać przed nim i patrzeć czy nikt nie idzie. Oni w trójkę weszli do środka. Po chwili wyszli i zaczęli uciekać. Pobiegłem za nimi. Nawet nie wiedziałem co zrobili..Kiedy ukryliśmy się za murem szkoły przyznali się, że ukradli wino i ...ciasto. Nie chciałem jednak próbować tego wina.. Kradzież zauważyła sklepowa i zawiadomiła kierowniczkę kolonii. Wezwano rodziców groziło nam wyrzucenie z kolonii. W końcu udało się przebłagać kierowniczkę, byśmy zostali. Musiałem dołożyć się, by zapłacić za to kradzione wino i ciasto. Do szkół wysłano listy z informacją o tym co wydarzyło się na kolonii..Do mojej szkoły też...Katarzyna Nowacka, pracuje dziś w jednym z banków, skończyła ekonomię na Uniwersytecie Łódzkim, wiele lat jeździła na kolonie w jedno miejsce – do Rydzynek, niewielkiej wsi położonej wśród lasów, niedaleko Tuszyna. Tam swój ośrodek kolonijny miały Łódzkie Zakłady Przemysłu Skórzanego „Skogar”. Ekonomistka pamięta, że każdy dzień zaczynał się apelem. Poszczególne kolonijne grupy, a w zasadzie jej przedstawiciele, wciągali na masz biało-czerwoną flagę. Grupowi zdawali raport kierowniczce kolonii...Wieczorem tę flagę opuszczano. I śpiewaliśmy hymn! - opowiada Katarzyna Nowacka. - Jeszcze dziś pamiętam słowa: Dzień błękitny żegluje po niebie, idzie słońce drogą swą, twoja ziemia chce liczyć na ciebie przecież rosłeś razem z nią..Na kolonie do Rydzynek przyjeżdżały dzieci z całego niemal kraju. Byli też i goście z zagranicy. Przez kilka lat wypoczywali tam młodzi Czesi z Teplic, Liberca, Usti nad Łabą. Rydzynki gościły też Niemców z NRD. A raz przyjechali nawet Rosjanie. Dokładnie orkiestra dęta z Iwanowa. W swojej ojczyźnie wygrali konkurs dla najlepszej orkiestry i w nagrodę wysłano ich do Polski, do Rydzynek. W orkiestrze grały 9 – 10-letnie dzieci, ale i 19-letni chłopcy. - Na codziennym apelu Polacy śpiewali „Dzień błękitny żegluje po niebie”, Czesi piosenkę o owieczce, a Rosjanie odgrywali swój hymny narodowy, który rozbrzmiewał po całej okolicy – opowiada Kasia. - Zresztą wiele czasu poświęcali na ćwiczenia. Wychodzili poza teren kolonii i maszerowali po okolicy grając różne marsze. Okoliczni mieszkańcy wychodzili z podwórek. Czasem ktoś dał Rosjanom cukierki..Paweł Panek, kierowca z Tomaszowa Mazowieckiego też jeździł na kolonie do Rydzynek. Nie zapomni kolonijnych olimpiad. Jeszcze do dziś ma medal, który dostał za pierwsze miejsce w skoku w dal. I oczywiście kolonijnych dyskotek...Tych „przytulanek”, gdy trzymając w objęciach dziewczynę kołysał się w takt „Ti Amo”...No i jeszcze były śluby kolonijne. Jego miłość miała na imię Beatka...Ślubował jej wierność i miłość...Była to zabawa, ale bardzo ten ślub przeżył. Beatka bardzo mu się podobała...Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera

kolonie w xix wieku mapa